Z ptakami wiąże się wiele przysłów, mitów i wierzeń. Dawniej prości ludzie nie mieli telewizji czy mądrych książek i tłumaczyli sobie świat na swój własny sposób, poszukując związku między przyrodą a własnym życiem. Ponieważ ptaki i ich zachowania łatwo jest podpatrywać cierpliwemu obserwatorowi, stały się one ważnym elementem świata magicznego. Większość ptaków opisywana jest pozytywnie np. bociany, które gdy osiedlą się na dachu mają przynosić gospodarstwu szczęście, a nawet zwiastować pojawienie się nowego członka rodziny. Nawet żurawie, które według ludowych wierzeń na swoich długich ogonach mają zanosić dusze do nieba, nie robią tego w jakichś złych zamiarach, a są jedynie uprzejmymi kurierami. Niestety, zupełnie inaczej ma się sprawa z sowami.
Sowy z powodu swojego „dziwnego” wyglądu, niepokojących
odgłosów wydawanych w środku nocy i bezszelestnego lotu od zawsze kojarzone
były z demonami. Łacińska nazwa całej grupy brzmi Strigiformes co wzięło
się prawdopodobnie od Striges czyli skrzydlatych żeńskich demonów występujących
w mitologii rzymskiej. Striges pojawiały się najczęściej pod postacią ptaka z
zakrzywionymi szponami. Przypisywało im się wysysanie krwi z dzieci i zjadanie
ich wnętrzności. Słowiańskim odpowiednikiem są strzygi, o których wierzono, że
chociaż w dzień wyglądają jak ludzie, to nocami zmieniają się w sowy. Strzygami
zostawały najczęściej dzieci, które urodziły się z dwoma rzędami zębów lub z
połączonymi brwiami. Po śmierci strzygi już na stałe zmieniały się w sowy,
jednak dalej mogły nocami wykonywać swoje stare obowiązki domowe. Strzygom
przypisywano wiele złych uczynków. Psuły świece w kościołach, atakowały nocnych
wędrowców, zabijały zwierzęta gospodarcze i oczywiście ich pojawienie się
zwiastowało śmierć.
Polska nazwa „sowa” również jest nacechowana negatywnie. Wyraz „zowa” oznacza
ptaka zwącego, przyzywającego. Głos terytorialny samca pójdźki czyli wysokie
„guuk” lub „puuijć” tłumaczono sobie jako „pójdź” i dopowiadano „pójdź w dołek
pod kościołek” czyli do grobu. Już samo pojawienie się jakiejkolwiek sowy miało
zapowiadać śmierć któregoś z gospodarzy, a gdy zapuka ona w okno chaty, w
której leży umierający człowiek oznaczało to, że przyszła po jego duszę aby
zabrać ją do piekła.
Płomykówka swoją polską nazwę zawdzięcza prawdopodobnie wierzeniu, że gdy jeszcze
była człowiekiem zjadła kościelną świecę. Natomiast puchacz był człowiekiem,
który w postny dzień jadł mięso. W Wielkopolsce znany był demon „bebko”, który
krył się w ciemnościach i straszył dzieci. Jego nazwa wywodzi się
prawdopodobnie od słowa „Bubo” określającego puchacza lub puszczyka.
Niestety wszystkie te straszne mity związane z sowami przyczyniły się do ich
zabijania przez przestraszonych ludzi i do negatywnego nastawienia wobec nich.
W kolejnych artkułach poznamy więcej mitów związanych z tymi pięknymi i bardzo
przydatnymi ptakami.